Omlet ok..
Buki jeszcze ociupinę płoną, ale las już widzi zimę. W oziminach pierwsze sarny na szaro biało odziane. To był niezły rok dla naszych ptaków - sikorki wyprowadziły dwa lęgi, a kowaliki miały trójkę młodych. Młode całkiem łatwo poznać: wydają dziwny, trochę blaszany dźwięk w locie, lecą prosto, niespecjalnie zważając na przeszkody, zdaje się - centymetry od kapelusza. Ogień grzeje jak zwykle, ale zimne wino już nie przynosi smaku, podobnie jak brandy i bourbon. Na szczęście dobrzy ludzie wynaleźli Ducha Puszczy, Łącką i nalewki, na jeszcze większe szczęście niedostępnych w biedrach i lidelach - dokąd tubylcy uwielbiają aportować pieniądze - tym samym chroniąc je przed ostatecznym spospolitowaniem
Łódka jeszcze rufą we wodzie, ale na nic mi jej wdzięki. Zaraz ją na brzeg wywlokę i przewrócę do góry nogami - mam po dziury w nosie łowienia. Poza tym, mógłby jakiś ciul sobie pomyśleć, że płynę na któreś z tłumnie obleganych zimowisk, trzaskać okonie i tzw srebrne okonie. Cóż to byłby za nietakt, wobec człowieka starego i staromodnego..
Na wschód od naszego kraju leży Białoruś - powszechnie pogardzana post radziecka republika, z autorytarną władzą całkowicie uległą swojemu sąsiadowi. Państwem o specyficznej demokracji i praworządności, zarządzaną przez podstępnego dyktatora. Na zachód od Białorusi leży kraj zdumiewająco do niej podobny, ale jednak są między nimi zauważalne różnice - przede wszystkim odmienność orbity. Tenkraj - jak o nim mówią, jest systematycznie wygaszany, grabiony i destabilizowany. Rządy są z reguły marionetkowe, a władza dokładnie tak samo opozycję sadza, ale jest jeden znaczący plus - tu dyktaturę sprawuje tłum uśmiechniętych ciemniaków
Kilkuletni Sławuś siedzi samotnie nad polną sadzawką, Wędka jest prymitywna, ale dla odmiany fantazja i wola przeogromna. Łowię w niej wyobrażone potwory. I głowę pod wodę wkładam
Dwunastolatek ze sfałszowaną kartą wędkarską, razem ze zgrają niemniej nakręconych kolegów, jedzie rowerami nad Wartę - na noc. Jemy co kto ma; zwykle chleb ze smalcem, niektórzy nawet z kiełbasą, często suchy chleb. Pijemy prosto z ognia - miętę, turka, buliony. Śpimy na piasku, na zasypanym ognisku. Cały dzień łowimy i pływamy do oporu. Błystki samoróbki skopiowane z tablicy w kole. pierwsze muchy z gołębiego piórka. Huck Finn po całości..
Teraz tak przeżywane dzieciństwo jest całkowicie niedopuszczalne. Bezpieczeństwo!! Strzeżcie się człowieki, wszelkiego niebezpieczeństwa
Nastolatek tyra miesiąc w cukrowni. i już ma komplet ABU, ówczesny top topów. I komplet Levis'ów na dokładkę.. i drobne na miesięczne, szalone tournee po dzikiej Polsce. Niewyobrażalne wprost bogactwo! Teraz Aliexpress i śmieciowe wakacje we wskazanych kurortach. Stado pomknie do Szwecji, zamiast tutaj robić eldorado..
I tak dalej tudzież intensywniej, przez następne pól wieku..
Czas minął, a zmiany prawdopodobnie są nie do odwrócenia. Przestaliśmy być nawet społecznością, a skundlony wędkarski świat wyemancypował się na ideowych konsumentów. Najistotniejsza z naszej, perspektywy reszta, poszła w gruzy, w chooy albo nawet w pizdu. Chociaż takie jak nasze stowarzyszenia są żywą materią, niezbywalną podstawą społeczeństwa obywatelskiego. A ich celem dobrowolna przynależność i wola wspólnego działania, dla swojego pożytku i wspólnego dobra, niezależna od państwa, biznesu, albo kolejnego ideolo itp. Z tego co widać, wyparły nas nadzwyczaj skutecznie z obiegu organizacje pozarządowe zażarcie walczące o własne cele: polityczne wpływy, władzę i forsę, nie ponoszące przed nikim najmniejszej, literalnie żadnej odpowiedzialności. Co idealnie zobaczyliśmy przy okazji ostatniej powodzi. I konieczne przy powyższym a propos - jedyny który dostał od naszego państwa, dokładnie to od PZU, pieniądze dla powodzian, to nasz dzielny Jurek Owsiak, potentat biznesowego atruizmu
Globalne wygrywa z lokalnym!
Na koniec, banalnie prosty przepis zamiast porcji koncernowej muzyki do oglądania. Voila - omlet nadwodny oraz sezonowy!
Na czarnej, stalowej patelni rozgrzanej na prawdziwym ogniu, topimy i grzejemy bez przypalania masło. Na maśle przygotowujemy nadzienie do omletu - dowolne - teraz chyba grzyby - ale wszystko smakowitym wkładem być może. Zdejmujemy go z patelni, kładziemy kolejną dawkę masła - nie smalcu, słoniny, oleju albo tzw. masła roślinnego - i wlewamy rozmącone oraz posolone jajka. Smażymy spód na rumiano, nie przypalając, pozostawiając wierzch galaretowaty, układamy nadzienie i składamy na pól. Na wierzch dajemy kawałki masła i prawdziwy ostry ketchup albo sambal. Do tego wyłącznie markowa herbata typu darjeeling albo earl grey. Nie wolno popijać żadną z popularnych wersji herbatek; ekspresówek, tampaxów, owocówek, granulatów - których używamy wyłącznie zewnętrznie - do płukania włosów, gardła albo ewentualnie, do wlewów analnych..
- mohave lubi to
Mam nawet taką patelnię, kupiłem niedawno ale zdążyłem już wypalić żeby nabrała tej czarnej patynki. Ostatnio tez robiłem na niej omlet z nadzieniem z własnego wyrobu kimchi więc juz nie potrzebował żadnych sosów. Wyszedł nieźle ale następny razem dodam cebuli żeby w smaku pojawiła się nutka słodyczy której tym razem zabrakło.